Najlepsze i najprostsze w wykonaniu ciasto czekoladowe z buraczkami ever !
To ostatnio nasze ulubione ciasto i jedno z nielicznych, które mi wychodzi mi bez zakalca ?. Bardzo czekoladowe, wilgotne, a warzywny dodatek rozgrzesza nasze sumienie (zwiększamy przecież spożycie warzyw w ciągu dnia?) i pozwala nałożyć sobie kolejny kawałek. Jest przepyszne a robi się je dosłownie w kilka minut, trzeba mieć tylko wcześniej ugotowane lub upieczone buraczki.
Nie ma co dużo gadać, przekonajcie się sami! Przepis pochodzi z niezawodnego bloga Moje wypieki.
Składniki:
- 175 g mąki pszennej,
- 50 g kakao,
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 200 g cukru (można dać mniej, buraczki dodają ciastu słodyczy),
- 250 g ugotowanych lub upieczonych buraczków (to około 2-3 małe buraczki po obraniu ze skóry),
- 3 duże jajka,
- 200 g oleju słonecznikowego lub rzepakowego,
- 100 g gorzkiej czekolady.
Ciasto przygotowujemy podobnie jak muffinki, czyli w jednym naczyniu mieszamy składniki suche, w drugim mokre, a na końcu mokre wlewamy do suchych i mieszamy dużą drewnianą łyżką tylko do połączenia składników. I gotowe, można wylewać na blaszkę i piec.
Składniki suche: do miski przesiewamy mąkę, kakao, proszek do pieczenia i cukier.
Składniki mokre: do blendera kielichowego wlewamy olej, wbijamy jajka i wrzucamy pokrojone buraczki. Całość miksujemy na gładką masę. Ma ona piękny kolor głębokiego różu.
Składniki mokre wlewamy do suchych i mieszamy dużą drewnianą łyżką tylko do połączenia składników, dodajemy tabliczkę czekolady posiekaną na kawałki. Gotowe ciasto wylewamy na okrągłą blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do pieca nagrzanego na 170 stopni. Pieczmy 40-50 minut do suchego patyczka.
Ciasto można oblać jeszcze dodatkowo czekoladą (rozzzzpusta), można też poeksperymentować z dodatkami. Ja raz upiekłam je z dodatkiem banana zamiast czekolady, ale nie zrobię tego już nigdy więcej, bo doprowadziłam tym faktem do łez dorosłego mężczyznę. Ciasto czekoladowe ma być z czekoladą w środku, koniec kropka! ?
ps. Wiem, że na zdjęciach powinno być pięknie podane ciasto, ale w moim obecnym stanie nie jest to wykonalne. Jak piekę, to wszystkie ręce mam zajęte trzymaniem moich cudownych pomocników, mąka sypie się pod sufit, a ja staram się nadążać za tym ile czego starszy syn wsypał do miski i której. Odganiam dzieci od zjedzenia ciasta na surowo/ zjedzenia opakowań po składnikach. A jak ciasto już się upiecze to zanim pójdę po aparat do drugiego pokoju to znika, więc wybaczcie, wolę zjeść kawałek sama niż cykać foty. Na stronie Moje wypieki możecie pooglądać sobie je wypieszczone. A u mnie macie:

Na pierwszym planie człowiek-pudło, na drugim planie blender blenduje składniki mokre. I ten kolor!

Mój uśmiech 🙂 Miłego dnia!